Info

Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

Znajomi
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2016, Maj4 - 0
- 2014, Styczeń5 - 0
- 2013, Grudzień5 - 0
- 2013, Listopad2 - 0
- 2013, Październik10 - 0
- 2013, Wrzesień6 - 0
- 2013, Sierpień7 - 2
- 2013, Lipiec16 - 0
- 2013, Czerwiec7 - 0
- 2013, Maj6 - 0
- 2013, Kwiecień4 - 1
- 2013, Luty3 - 0
- 2013, Styczeń2 - 0
- 2012, Listopad6 - 0
- 2012, Październik1 - 0
- 2012, Marzec4 - 0
- 2011, Sierpień8 - 0
- 2011, Lipiec10 - 0
- 2010, Czerwiec6 - 0
- 2010, Marzec10 - 0
- 2010, Luty3 - 0
- 2010, Styczeń7 - 0
- 2009, Grudzień17 - 9
- 2009, Listopad14 - 4
- 2009, Październik18 - 6
- 2009, Wrzesień17 - 1
- 2009, Sierpień14 - 2
- 2009, Lipiec10 - 2
- 2009, Czerwiec19 - 3
- 2009, Maj10 - 0
- 2009, Kwiecień7 - 0
do roboty
Dystans całkowity: | 2743.70 km (w terenie 146.60 km; 5.34%) |
Czas w ruchu: | 73:18 |
Średnia prędkość: | 17.92 km/h |
Maksymalna prędkość: | 36.00 km/h |
Liczba aktywności: | 110 |
Średnio na aktywność: | 24.94 km i 1h 42m |
Więcej statystyk |
- DST 34.00km
- Sprzęt mój rower. o.
- Aktywność Jazda na rowerze
roboczo
Piątek, 5 marca 2010 · dodano: 19.06.2010 | Komentarze 0
- DST 50.00km
- Sprzęt mój rower. o.
- Aktywność Jazda na rowerze
trochę tego i owego
Poniedziałek, 22 lutego 2010 · dodano: 19.06.2010 | Komentarze 0
do roboty, potem poznawanie nowych terenów - z Wilanowa na Ursynów po odbiór rowerowego zamówienia, następnie na Służew do biblioteki, po drodze jakiś dokument zostawiłam w miejscu docelowym (zapakowany i zaadresowany, ponieważ nie spodziewałam się bywać w tej części miasta i nosiła się z zamiarem raczej porzucenia go na poczcie). no jeszcze po chłopa do jego pracy, a jemu dętka dostała zapaści... zapasowej tym razem nie ma, o 17 do tramwaju nie mamy szans się zmieścić, co robić... więc ja moim rowerem w misji ku sklepowi, by chociaż pompkę kupić i na powolnej utracie powietrza do domu dotrzeć. chłop zaś pomału i na piechotę. zzimno. niemniej udało się pompkę zakupić, rower napompować, nie zamarznąć, do domu dojechać i nawet to powietrze następnego dnia jeszcze dyszało w dętce, niemniej transplantację nowej i reanimację starej przeprowadzono.
- DST 37.00km
- Sprzęt mój rower. o.
- Aktywność Jazda na rowerze
roboczy
Piątek, 19 lutego 2010 · dodano: 19.06.2010 | Komentarze 0
- DST 37.00km
- Sprzęt mój rower. o.
- Aktywność Jazda na rowerze
roboczy
Czwartek, 18 lutego 2010 · dodano: 19.06.2010 | Komentarze 0
- DST 36.00km
- Sprzęt mój rower. o.
- Aktywność Jazda na rowerze
pod mostem nad tunelem
Wtorek, 19 stycznia 2010 · dodano: 19.06.2010 | Komentarze 0
czas szaleńczych jazd Wybrzeżem Gdańskim i innymi ulicami, na które dotąd patrzyłam ze zgrozą - ale pogoda i służby odśnieżania nie mają litości - inaczej niż jezdnią nigdzie dotrzeć się nie da. dobrze, że na jesieni oswoiłam się z ulicami średniego ruchu, to teraz na tych większych nie mdleję tylko daję radę. jakoś. wciąż żyję (a piszę to w czerwcu;])
a droga do Wilanowa to była. czyli krojenie miasta zaśnieżonego z północy na południe równo.
- DST 38.00km
- Sprzęt mój rower. o.
- Aktywność Jazda na rowerze
pracówka
Środa, 13 stycznia 2010 · dodano: 19.06.2010 | Komentarze 0
- DST 34.00km
- Czas 02:00
- VAVG 17.00km/h
- Sprzęt mój rower. o.
- Aktywność Jazda na rowerze
wybadywanie
Środa, 6 stycznia 2010 · dodano: 19.06.2010 | Komentarze 0
czyli kobieta z misją. żeby za takie pieniądze podjąć pracę, to praca musi być fajna. i będzie;) dobrze że to zlecenie. ale równocześnie niedobrze. samo życie;]
- DST 33.40km
- Temperatura -13.0°C
- Sprzęt mój rower. o.
- Aktywność Jazda na rowerze
królowa śniegu
Piątek, 18 grudnia 2009 · dodano: 21.12.2009 | Komentarze 0
Mrrrrrrróóóóóóóózzzzzzzzzz. Zimno.
Chodnik rozdeptany, rozgmatwany. Ulice suchsze, więc tam gdzie zazwyczaj z nich korzystałam. Przymarzają powieki, zamarza oddech w masce z buffa.
Ile się da tyle jezdnią. Dopiero tunelu się wystraszyłam. Chodnik nad nim zasypany z uszami, gęsto od zaparkowanych samochodów, wymiękłam i zjeżdżam nad Wisłę. Tam o dziwo udaje mi się jechać po śladach ciężarówki bez "gubienia" na nich tylnego koła. Jednak nie trzymam się Wisły i razem ze śladami wyjeżdżam ponownie na jezdnię. Ruch duży, ale kopanie się w zabałaganionym już śniegu nad Wisłą całkiem mi się nie uśmiecha. Wypatruję, że po drugiej stronie jezdni chodnik jednak odgarnięty, jednak w tym miejscu nie ma już jak się tam przedostać. No nic, do Mostu Gdańskiego dotarłam,a tam czuję się już niemal jak w domu. A pod domem spod cebulkowych warstw odzienia wygrzebałam telefon i taką fotkę uczyniłam:królowa śniegu
© nymphetamina
Uświadomiłam sobie, że niesłusznie myślę o moim rowerze w rodzaju męskim - w końcu to damka więc tytuł Królowej Śniegu pasuje.
- DST 36.00km
- Sprzęt mój rower. o.
- Aktywność Jazda na rowerze
wcale nie zwariowałam;)
Czwartek, 17 grudnia 2009 · dodano: 03.01.2010 | Komentarze 0
Zawahałam się przy ostatnim zdaniu wczorajszego wpisu - "nic mnie nie powstrzyma" - zanotowałam dodając w myślach "oprócz jakiejś niesamowitej zawiei, mrozów nie z tej ziemi i zasp wyżej łańcucha". Ale popsułoby to puentę i zaburzyło rytm notki;)
Dziś rano nie zbudziło mnie, ani w ogóle znać o sobie nie dało szuranie łopat po chodnikach, więc z optymizmem (takim jaki możliwy jest o takiej porze.... i tak nieco później niż wczoraj) wstałąm z łóżka. Wyglądam za okno... biel... biel, wiatr... biel... Ojej.
Co z tym fantem? Trzeba będzie jednak uzupełnić to zdanie na bikestats'ach...
Jednak po naradzie z małżonkiem orzekliśmy - nie, nie wracamy to tramwajów, jedziemy, a co tam.
No i pojechaliśmy - razem raźniej:)
Biało, pada, wieje. Obręcze pokrywają się lodem i odkrywam nową alternatywę podróżowania - jazdę bez hamulców...
Śnieg przykrył nierówności, niewiadomo gdzie lód, gdzie udeptane, gdzie równe. Okazuje się że moim potrzebom najbardziej odpowida jak najbardziej nienaruszony śnieg - przecinam go dość gładko, za to na gdzie ktoś deptał/jechał - odbijam się na boki.
Ciekawym nowym doznaniem było także przymarzanie rzęs do siebie, opcjonalnie do założonego na nos buffa;]
Za Mostem Gdańskim rozdziela się droga moja i małżonka. Samotnie schodzę nad Wisłę. Omijam tym razem drogę rowerową pamiętna wczorajszej jazdy po rynienkach - dziś gdy ich nawet nie widać, wolę wybrać inną drogę. Schodzę nad rzekę. Zatrzymuję się na chwilę. Patrzę przed siebie.... O kurczę... Co ja tutaj robię??? Śnieg do pół łydki, świeży sypie z nieba, wiatr obraca nim równo, widać nieiwele co. I pustka... Ogólna pustka, tylko ja i żywioł;) Ruszam, a co tam. Jadę nawet. Tniemy gładki śnieg z moim dzielny trekkingiem. I ta mała ulga "Ja nie oszalałam!" Są jeszcze jedne ślady! O kurczę, nie ja jedyna porwałam się na to pustkowie. Uff. Później dołączają się jeszcze jedne.
Jak wspomniałam gładki śnieg to dla mnie dość dobre podłoże. Całkeim przyzwoite tempo zdołąłąm nawet rozwinąć. Największy kłopot pojawił się za Mostem Śląsko-Dąbrowskim. Tam mamy drożynę rowerową z kostki i z krawężnikami. Tylko jak ją znaleźć? Tu trochę trawy wystaje, i tu trochę, gdzieś pomiędzy trzeba manerwować... Oj niełatwy to odcinek;) Taki krawężnik zafundował mi pierwszą katapultę, ale bez przewrotki na szczęście.
Dalej trzymałąm się chodników - niestety, przewrotka na ulicy to jednak zbyt duże ryzyko. Sporo straciłąm na tempie, ale ostrożność zwyciężyła. Chodnik jak to chodnik - podeptany - niejdnokrotnie wybierałam jazdę po zaspach, bo te łatwiej mi pokonywać, ponieważ od każdego śladu dolne koło odbijało mi się.
No i spóźniłam się. At. Wracając część drogi przejechałąm już ulicą, nie miałąm siły na te ślizgawki odbijawki chodnikowe. Sądząc o ilości bota na prawym pasie jest on wzgardzany przez kierowców. Tę część drogi, którą pokonywałąm jezdnią czułam się dosyć bezpiecznie, mijano mnie właściwie tylko na skrzyżowaniach. Poza tym nie krępowałąm się jechać tą zcęścią pasa, gdzie błota było najmniej- czyli nie boczkiem. Dłonie dzisiaj kiepsko, kilka postojów na ich rozgrzewanie trochę wydłużyło podróż.
Ale i tak warto było:) No i rzeczywiście, nie tak łatwo mnie powstrzymać;)
Aha - to była robocza odróż do Wilanowa i z powrotem na Bródno. Miałąm skoczyć jeszcze po prezenty do Śródmieścia, ale wymiękłam.
Zdjęć nie ma bo nie tylko mi za zimno w łapy, ale i telefon prędko stracił naładowanie baterii przez co mojemu rowerobałwankowi zdjęcia zrobić nie mogłam. A słodko wyglądał;)
- DST 35.70km
- Czas 02:15
- VAVG 15.87km/h
- Sprzęt mój rower. o.
- Aktywność Jazda na rowerze
świat wg Pratchetta;]
Środa, 16 grudnia 2009 · dodano: 16.12.2009 | Komentarze 0
Po wczorajszej raczej ostrożnej jeździe po lodzie (bynajmniej nie na łyżwach, i na gwiazdy też nie patrzyłam, tylko pod koła) miałam duże obawy, o której dziś do roboty wstać powinnam i jak ja to zrobię...
Udało się wstać i wybrać z marginesem czasu na rozgrzewanie rąk, ewentualnie kupowanie biletu na autobus;] Ale nic z tego nie nastąpiło!
Jazda przewspaniała jak na warunki. Jak ja mogłam bać się zimy kiedyś. Fanką tej powrót roku raczej nie zostanę, ale dzisiejsza podróż to ogólnie bardzo pozytywne wrażenia.
Oczywiście drogi rowerowe w bieli. Najtrudniejsze dla mnie było przetrwanie jazdy po mrożonej rynience zrobionej czyjąś szeroką oponą, ale udało się, a w drodze powrotnej już część strategicznie nieprzyjaznych miejsc minęłam.
Aha, Pratchett. A i owszem;] W stworzonym przez tego autora Świecie Dysku mogą dziać się rzeczy dziwne i przechadzać stwory niestworzone, ponieważ racjonalny mózg ludzki po prostu wie, że one w danym czasie i przestrzeni prawa mieć nie mają, no więc ich tam nie ma, czyż nie?
Więc te opowieści o zaskoczonych zimowym rowerzystą ludziach między bajki można włożyć. A więc "bajki" na ulice - niech nas zobaczą;]!
Na przejazdach i przejściach - jestem powietrzem. Koło trasy Siekierkowskiej siadły światła i można sobie stać i stać i stać.... Na szczęście tam już włączam się do ruchu ulicznego- sucho, bez śniegu i nawet kilkakrotnie zostawiono mi sporo miejsca z prawej, więc może jednak istnieję i to nie sen, że jeżdżę przy minus 6 stopniach;]
A największa duma - ręce całe zdrowe i zadowolone. Ponad godzinę jazdy w jedną stronę i wszystko OK, tylko na początku powrotu opuszki chwilę poszczypały a tak to żadnych negatywnych rewelacji:D No dumna z nich jestem. Chyba się zahartowały wreszcie. Teraz nic mnie nie powstrzyma!;)